Nareszcie ;) Już myślałam, ze nigdy tego nie wstawię. Szczerze powiem, że nie jestem jakoś super z tego rozdziału zadowolona. Źle to napisałam, ale niech już bd ;> Miłego czytania!
____________________________________________________________________
Serce Abbie biło tak mocno, jakby chciało się wyrwać
z piersi. Jej dłonie drżały, zrobiło jej się zimno i jej myśli przeplatał
rozkaz „tylko się nie rozpłacz”. Jak mogła być taka głupia? No jak? A zresztą…
Scorpius pociągnął dziewczynę na mało uczęszczane
schody prowadzące do niewiadomego pomieszczenia. Usiedli blisko siebie. Chłopak
nie wiedział, co myśleć. W jednej chwili widzi, jak dziewczyna jego marzeń
obściskuje się z nauczycielem, a drugiej mówi, że go kocha. Zacisnął dłoń w pięść,
ignorując ból paznokci wbijających się w skórę.
-Więc…? – słowa przez niego wypowiedziane, choć nie
głośniejsze niż oddech, przecięły ciszę ostrym brzękiem stali. Podobno chciała
mu coś wyjaśnić, tak? Słyszał, jak dziewczyna przełyka ślinę.
-Wiesz,
co robi teraz Mary, prawda? – zapytała.
-Nie rozmawiamy teraz o Mary – uciął jej gwałtownie,
nie wiedząc, do czego dąży.
-Posłuchaj – jej głos był drżący, słaby. – Wiesz,
dlaczego Mary jest z Dereckiem?
-Żeby wkurwić Albusa? – znów gorycz w jego głosie
doprowadziła dziewczynę niemalże do obłędu.
-Nie. Żeby zapomnieć. Ona ma dosyć tej beznadziejnej
sytuacji z Al’em, bo to łamie jej serce. Chce za wszelką cenę się od tego
uwolnić, nieważne, jakim sposobem.
-A mówisz o tym, bo…?
-Jeszcze nie rozumiesz? To ta sama sytuacja.
Scorpius, jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie, wiesz? Ale zdaje
sobie sprawę, że nie mam u ciebie szans. Dlatego to wszystko. Chciałam po
prostu zapomnieć o tobie, o tym, jak bardzo mi zależy. Na początku nawet
działało, byłam szczęśliwa, myślałam, że powoli mi się to udaje. Ale to
wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Czułam się taka bezradna, taka samotna, że przyjmowałam
z chęcią to, co on mi oferował. Wtedy choć na chwilę mogłam oderwać się od tych
beznadziejnych uczuć, choć i tak myślałam cały czas o tobie.
Dziewczyna nie dała już rady. Rozpłakała się. Ukryła
twarz w dłoniach, zawodząc żałośnie. Odkryła przed nim swoje najgłębsze
tajemnice, czuła się naga. Nie miałą już nic do ukrycia, nic, co pozostałoby
jej.
-Przepraszam – wyjąkała pomiędzy jednym przypływem
łez a drugim. – Wiem, że kłamstwo niszczy przyjaźń. Ani ty, ani Albus nic o tym
nie wiedzieliście, bo wstydziłam się wam powiedzieć. Teraz już nie będzie tak
samo, prawda? Te wszystkie nieodwzajemnione uczucia i niewypowiedziane słowa
nas podzielą. Już nigdy nie będziemy…
-Abbs – głos Sorpiusa był już łagodny i spokojny, gdy
delikatnie ujął jej dłoń. Chciał jej odpowiedzieć, ale by wyznać szczerą
prawdę, potrzebował chwili, by zebrać w sobie odwagę. Nie mógł uwierzyć, że to
się dzieje. – Mylisz się. Twoje uczucia nie są nieodwzajemnione – złożył nieśmiały
pocałunek na wierzchu jej dłoni. – To ja zawsze myślałem, że nie mam u ciebie
szans. Próbowałem jakoś do ciebie dotrzeć, ale nie wiedziałem, jak.
Dziewczyna uśmiechnęła się przez łzy, uspokajając
się. Chłopak pochylił się i pocałował ją w czoło.
-Już dobrze?
-Tak – pokiwała głową.
-Ale obiecaj mi jedno: zawsze, bez względu na
wszystko, będziemy ze sobą szczerzy, okej? – w jego spojrzeniu, słowie,
gestach, było tylko troski, że każdy postronny obserwator zdziwiłby się, że
Scorpius Malfoy potrafi być tak bardzo opiekuńczy.
-Obiecuję – odparła, zakładając blond włosy za ucho i
dłońmi ocierając łzy. Pochyliła się, przytulając do chłopaka. Położyła głowę na
jego barku a ten objął ją ramionami, nie wierząc, że jest już dobrze, choć zaledwie
kilkanaście minut temu myślał, że jego świat się zawalił.
Trwali tak jeszcze długo, bez słów, rozkoszując się
bliskością drugiej osoby i wzajemnością uczuć.
***
Grudzień mijał coraz szybciej, a Albusa dobijało
wszystko po kolei: Mary z Dereckiem, ilość zadanych wypracowań, Mary z
Dereckiem, wyjazd do domu na święta, Mary z Dereckiem, zbyt szczęśliwy Scorp z
Abbie, zbyt szczęśliwa Abbie ze Scorpem i, żeby było ciekawiej – Mary z
Dereckiem. Okej, niech będzie: życzył im wszystkim szczęścia. Okej, niech będzie:
oprócz Derecka. Nie lubił go, w przeciwieństwie do całej reszty szkoły, która
go uwielbiała. Zawsze, gdy widział go z Mary, miał ochotę mu przyłożyć.
Tego dnia na śniadaniu Abbie poruszyła pewien nurtujący temat:
-Skoro nikt z nas nie zostaje w Hogwarcie na święta,
to co z sylwestrem?
-U mnie nie da rady, chyba, że chcemy się podpiąć do
imprezy rodziców – powiedziała Mary.
-Znasz mojego ojca, zabiłby mnie, gdyby coś się stało
z czymkolwiek w domu, więc na żadną większą imprezę nie ma co liczyć – dodał
Scorp.
-Hej Al, a James czasem nic nie organizuje? Prawie co
roku jest u was sylwester.
-Zazwyczaj okazuje się czy coś będzie dopiero, jak
wracamy do domu i pytamy, czy rodzice mają jakieś plany. Oby mieli.
-Zrobiłabym u siebie, ale moja mama jest strasznie
staromodna – obroniła się Abbie, bo w końcu zaczęła temat, a nic nie
zaproponowała. – Nie pozwala mi się nawet malować, a gdyby dowiedziała się, że
mam chłopaka to chybaby mnie uziemiła do skończenia trzydziestki. Choć nie,
sorry, gdyby się dowiedziała, że robię z chłopakiem coś więcej niż patrzenie
sobie w oczy.
-W każdym razie do bani – podsumowała Mary.
-Ej, a Dereck nic ci nie wspominał o sylwestrze? –
zapytał zaciekawiony Albus. Był głodny każdej, nawet najmniejszej informacji o
ich poczynaniach.
-Wyjeżdża na święta do rodziny we Francji, więc
będzie się bawił ze znajomymi stamtąd – wyjaśniła dziewczyna.
***
W ostatni wieczór przed wyjazdem na święta Mary
postanowiła zawitać do dormitorium swojego chłopaka by zapytać, jak mu idzie
pakowanie. Trochę jej się nudziło i szukała kogoś do jakiejkolwiek rozmowy.
-Hej – powiedziała, bezpretensjonalnie otwierając
drzwi do dormitorium siedemnastoletnich puchonów.
-Hej, mała – przywitał ją Dereck z uśmiechem, a jego
koledzy, Alan i Jeff, w tej chwili wyszli. – Co cię tu sprowadza?
-Chciałam zapytać, jak ci idzie pakowanie – usiadła
na łóżku, widząc, że chłopak już kończy.
-Jakoś idzie – Dereck usiadł obok niej, kładąc dłoń
na kolanie dziewczyny. – A ty już skończyłaś?
-Aha – przytaknęła.
Dereck przybliżył się, by już po chwili całować jej usta, najpierw delikatnie, lecz potem
stając się coraz bardziej zachłannym. Okrążył językiem kontur jej warg, by
zaraz potem móc bezpretensjonalnie dotykać nim wnętrza jej policzków.
Dziewczyna odpowiadała na jego gesty, poddając się pocałunkom Derecka. Ten
objął ją w talii, kładąc na łóżko. Położył dłonie po obu stronach jej głowy i
zawisł nad nią, nie zaprzestając całowania. Ta wplotła palce w jego włosy.
Zachłysnęła się powietrzem, gdy chłopak zszedł niżej, na jej szyję, a zaraz
potem na dekolt. Był niemalże brutalny w swych pieszczotach, lecz pomimo to Mary
nie czuła tego, co myślała, że powinna czuć. Jasne, było miło i tak dalej, ale
nie rodziło to w niej żadnego wzniosłego
uczucia, żadnego drżenia, bicia serca.
Chłopak miał chłodne dłonie. To oto niebywałe wręcz
odkrycie naszło ją, gdy podwinął jej bluzkę, by po chwili dotykać jej ciała pod
materiałem. W końcu zamknął ręce na jej piersiach i zmienił pozę na taką, by
dziewczyna z łatwością mogła wyczuć jego męskie zamiary.
-Ej! – obruszona odepchnęła go od siebie, a ten
spojrzał na nią, zdziwiony nagłą zmianą nastawienia. – Przestań, ja… ja nie
jestem gotowa – wymamrotała.
-Nie gotowa? – prychnął, wściekły, że sobie nie umili
tego wieczoru. – Myślałem, że jesteś… inna.
Odwrócił się i wstał, powracając do pakowania rzeczy.
Mary usiadła na łóżku, nie mogąc uwierzyć, że tak się zachowuje. Był taki miły,
uprzejmy, sympatyczny. Powinien ją zrozumieć. Zamiast tego dziewczyna
podejrzliwie zwęziła oczy.
-Inna czyli jaka? – Dereck spojrzał na nią jakoś tak
nieobecnie. – No powiedz! Łatwa? – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
-Miałem na myśli „bardziej rozrywkowa” – obronił się,
ale ona tylko potrząsnęła głową i wstała z zamiarem wyjścia. W przejściu jednak
chwycił ją za nadgarstek.
-Ej przepraszam, okej? Rozumiem – powiedział , a ton
jego głosu był już miękki, taki, jak zwykle.
-Okej – mruknęła i uśmiechnęła się słabo. – Idę
skończyć się pakować.
Wyszła, zostawiając go z setką pytań.
-Ale przecież mówiła, że się spakowała – powiedział
sam do siebie.
Że też on zawsze musi coś zepsuć! Że też musi być tak
porywczy! Bardzo chciał tego nie spieprzyć, a tu proszę – spieprzył. Jak zwykle. Zawalanie
swoich związków przestało być dla Stewarta niczym dziwnym. Z tym, że z Mary
czuł się inaczej, niż z innymi dziewczynami. Miała w sobie coś takiego, co
sprawiało, że czuł się lepszym człowiekiem.
Powiem na początek że tęskniłam kochanie :( ale warto było czekać. I to bardzo . Szczerze to nawet lubiłam tego Drecka ale co za cham. Ja na jej miejscu już bym zerwała.
OdpowiedzUsuńCo do S&A (pisze skrótem bo nie mam czasu sprawdzać czy dobrze piszę imiona . Oooo nareszcie ile ja się wymodliła a ile czekała. Nareszcie !!!
Al no może wreszcie zacznie walczyć o to co kocha czyli Mary, choć szczerze wątpię że jak jej powie co do niej czuje to żuci mu się w ramiona.
Pisz szybciej, u mnie nowy rozdział, dopiero pod koniec miesiąca najgorszej sytuacji na początku marca :(
Całuje i życzę weny Salvio Hexia
Ps. Bym zapomniała u mnie mała ankieta :D
Kurde no nareszcie noteczka! Same najlepsze rzeczy się dzieją! Scorp i Abbs razem, coś wspaniałego ;3 A Albus zamiast walczyć o Mary, to pozwala na to żeby ten cały Dereck macał biedna dziewczynę...
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak! Nareszcie! Nawet nie wiesz co poczułam kiedy zobaczyłam magiczną liczbę 15 przy słowie "rozdział" :) Scor i Abby...kurczę no! Poproszę więcej takich fragmentów. Jak ja bym chciała, żeby takie rzeczy działy się w prawdziwym życiu...A co do Albusa i Marry to niech on rusza dupę i o nią walczy bo teraz jest najlepszy moment! Dereck zawiódł więc ma okazję i niech ją wykorzysta! Biedna Marry, nie ma to jak pech do chłopaków (wiem coś o tym), ale przecież Al nie jest taki zły. Niech mu wybaczy, on niech zasłuży na to przebaczenie i niech wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Trochę nieskładnie, ale piszę pod wpływem emocji :) Życzę weny i proszę o następny rozdział jak najszybciej! :*
OdpowiedzUsuńWiesz jaki akapicik mnie rozbroił XD Boże, przemyślenia Al`a odnośnie Derecka są boskie :3
OdpowiedzUsuńDereck. Nigdy chama nie lubiłam. >.< Po prostu. Jak nie szanuje Mary to niech spada. Ej, dziewczyna ma prawo do decydowania kiedy, gdzie i z kim pójdzie się kochać (Boże, to mi przypomina rozmowę z fb z Tb XD). To w takim razie Derecka też można gdzieś za coś powiesić. Ale w sumie utożsamiłam się z nim w zdaniu, że zawsze coś spieprzy. Mam podobnie. Ach... to moje szczęście do związków i wgl facetów. A myślałam, że mając przyjaciela niczego nie zniszczę. Ale nawet ja to potrafię XD E tam, po szczegóły na priv, Arx :3
I jeszcze niech Al coś robi z tym, co jest między nim a Mary.
Dobra, czekam na next :3
Paa ;* XD